Jane W. Stirling. Jej nowa historia
Był rok 1848. Urodzona w Dunblane Jane Wilhelmina Stirling zaprosiła do Szkocji swojego nauczyciela i przyjaciela - Fryderyka Chopina. Stojący na skraju bankructwa i, jak się wkrótce okazało, nieuleczalnie chory kompozytor nie miał nic do stracenia. Wprost przeciwnie, wraz z zaproszeniem wstąpiła w niego nadzieja na zarobienie kilku funtów i zdobycie nowej rzeszy wielbicieli, tym razem po drugiej stronie "Angielskiego Kanału". Bogata i bezgranicznie zakochana Szkotka miała wiele do zaoferowania: przede wszystkim, wsparcie i podziw dla Wielkiego Romantyka. To dzięki niej, podróż Chopina na Wyspy Brytyjskie stała się faktem. Niestety, od ponad półtora wieku od dnia jego przedwczesnej śmierci, która niemal w rok po szkockiej eskapadzie zatrzęsła posadami ówczesnego muzycznego świata, historię tej szkockiej altruistki, która de facto ocaliła dla świata znaczną część bezcennego dziedzictwa Wielkiego Polaka, spowija mrok zapomnienia. A przynajmniej tak było do tej pory.
W roku 2015, związana zawodowo z Krakowem pianistka, Anna Dębowska zdecydowała się przyłączyć do akademickiego projektu, który narodził się w ojczyźnie Chopina. Celem inicjatywy krakowskich pracowników akademickich, występujących pod szyldem theAboutProject, było zbadanie, a przez to odkrycie na nowo działalności szkockiej przyjaciółki i uczennicy kompozytora. Pomysł na ujawnienie faktów z życia kogoś kto tak niesłusznie popadł w zapomnienie okazał się niezwykle stymulujący w swojej bezkompromisowości i świeżości. "Jako pianistka, wiedziałam bardzo dużo na temat Chopina, ale nigdy nie słyszałam o tej niezwyklej kobiecie", wspomina Anna. "A szkoda", dodaje po chwili.
W ciągu ostatniego roku Anna bardzo się zaangażowała w odkrywanie na nowo postaci Jane Stirling, osoby, z którą się duchowo identyfikuje. Najnowszy programowy album pianistki, nieco prowokacyjnie nazwany "Chopin niewdzięczny", jest hołdem oddanym naszej rodaczce i zawiera wybór utworów kompozytora, zarówno tych, jakie wykonywała pod czujnym okiem Mistrza, jak i tych, które Wybitny Nauczyciel jej zadedykował. Udziałem Anny stał się także, niemal bezprecedensowy, przywilej zagrania, między innymi, dwóch związanych z Jane Stirling nokturnów kompozytora (F-moll, opus 55, numer 1, a także Es-dur, numer 2) na fortepianie marki Pleyel, który należał do idolki krakowskiej artystki i był instrumentem, który służył Chopinowi w czasie jego pobytu w Szkocji. Wydarzenie, o którym mowa miało miejsce w czasie zorganizowanego przez członków theAboutProject.com, "Wieczoru z Jane Stirling" w Muzeum Uniwersyteckim Collegium Maius UJ.
Można by rzec, że Anna i Jane stały się, w rzeczy samej, dwiema transcendentalnymi bratnimi duszami, dwiema duchowymi Weronikami z pamiętnego filmu Krzysztofa Kieślowskiego. Może właśnie z tego powodu pianistka brzmi tak szczerze i wiarygodnie kiedy wykonuje utwory Chopina, czy też kiedy z pasją mówi o bezgranicznej życzliwości jego szkockiej uczennicy. Czterdziestotrzyletnia Anna jest tylko o rok młodsza od Jane Stirling, kiedy ta w roku 1848 zorganizowała tourne kompozytora na gościnnej brytyjskiej ziemi. Podobnie jak jej szkocka odpowiedniczka, Anna należy do grona introwertyków, czego potwierdzeniem jest fakt, że w czasie swojej dwudziestoletniej kariery artystycznej skutecznie unikała rozgłosu, niezależnie od tego, że jej gra zawsze wzbudzała uznanie pianistycznych autorytetów. Czy da się zatem uniknąć mimowolnych porównań między obiema paniami? Chyba nie, bo nasuwają się one same.
Naturalna nieśmiałość Anny znika błyskawicznie w chwili gdy jej palce dotykają klawiszy fortepianu. Zazwyczaj delikatna i wewnętrznie wycofana pianistka, staje się muzycznym suwerenem w momencie, gdy grając muzykę Chopina ujarzmia klawiaturę instrumentu, który obejmuje w swoje bezkompromisowe władanie. "Anna może ukołysać publiczność do snu pełną subtelności interpretacją nokturnów Chopina. Jednocześnie, niczym nieokiełznana nawałnica, jest w stanie przetoczyć się po klawiaturze, w czasie wykonywania pełnych skomplikowanych pasaży ballad", stwierdza Marek Kucharski, jeden z członków tria theAboutProjec.com. "Słuchając jej ma się wrażenie, że dźwięki fortepianu nabierają znaczenia, tak jakby chciały wyrazić to co wszyscy chcielibyśmy powiedzieć: Dziękujemy Ci Szkocjo, która obdarzyłaś nas darem jakim było życie Jane Stirling",dodaje po krótkiej chwili. Bo w grze Anny, zaiste, rozbrzmiewa nie tylko muzyka.
Występ pianistki w czasie "Wieczoru z Jane Stirling" połączył swoistą klamrą przeszłość z teraźniejszością, ofiarując publiczności rzadką okazję do obcowania z dźwiękami, które niosą prawdziwe przesłanie. Wzbogacone narracją Marka i słowami listów Chopina odczytanych przez Marcina, szlachetne interpretacje utworów kompozytora stały się swoistą opowieścią o miłości, poświeceniu, niespełnieniu, lecz, przede wszystkim, o bezwarunkowym podziwie dla zmiennego w swoich nastrojach Geniusza Doby Romantyzmu. Historią Jane Stirling, która dała tak wiele, nie otrzymując w zamian prawie nic. Opowieścią zapomnianą, lub znaną niewielu. Narracją, która ożyła i snuć się będzie dalej.
Artykuł został opublikowany na stronie www.musicinstirling.org w czerwcu 2016 roku.